Grabić liście czy nie? Wielu zapewne zastanawia się jaki jest sens. Poniżej podpowiadamy co niesie większą korzyść dla naszego ekosystemu. Ci, którzy nie przepadają za tą pracą będą zachwyceni.
W naturalnych ekosystemach, z martwych części roślin (w dużej mierze właśnie liści), tuż nad warstwą próchniczną, tworzy się warstwa organiczna. To dzięki niej podłoże w lasach liściastych jest tak zasobne w związki odżywcze. Butwiejące liście są świetnym, naturalnym nawozem – i to nie tylko w lasach. Naukowcy z Boston University odkryli, że razem z liśćmi, z przedmieści Bostonu usuwa się około 1/3 azotu potrzebnego drzewom miejskim. nie grabienie liści na zimę mogłoby potencjalnie zmniejszyć tam zapotrzebowanie na nawozy o połowę.
Rozkład liści i gałązek na związki organiczne i mineralne jest z kolei motorem napędowym bioróżnorodności w glebie. Wspólnymi siłami pracują tam owady i robaki, bakterie, a także korzenie roślin i związane z nimi grzyby sprzyjające rozkładowi. To z kolei ułatwia tworzenie się w glebie makroporów. Dzięki nim woda swobodnie przenika w głębsze jej warstwy, co zapobiega powodziom, redukuje prędkość erozji i sprzyja zatrzymaniu wody do użytku roślin.
Wszelkie drobne bezkręgowce – np. dżdżownice, chrząszcze, pająki i ślimaki – które pojawiają się wraz z rozkładem materii organicznej, stanowią ważne źródło pożywienia dla ptaków i płazów. Nie wspominając, że płazy uwielbiają chłodne i wilgotne środowisko, które jesienne liście zapewniają. Z opadniętych liści ogromny pożytek czerpią także jedne z najbardziej lubianych miejskich stworzeń – jeże. Zimą dają im schronienie do bezpiecznej hibernacji, a jesienią i wiosną bogatą bazę pokarmową (jeże są owadożerne). Jesienią, kiedy muszą zgromadzić zapasy energetyczne do bezpiecznej hibernacji i wiosną, kiedy tuż po wybudzeniu nadrabiają straty, obficie zastawiony bufet na pewno się przydaje.